czwartek, 2 maja 2013

Urlopowo - skansen

Gdyby ktoś poprosił mnie o zrobienie listy rzeczy, które są dla mnie ważne, na pewno znalazłyby się na niej, obok wielu innych: sztuka ludowa, użytkowa i rękodzieło, życie codzienne i szacunek dla przeszłości. Gdy byłam trochę większym dzieckiem, do ulubionych i ciągle wertowanych przeze mnie książek należały "Niezwykłe perypetie odkryć i wynalazków" Juliusza Jerzego Herlingera oraz "Opowieści o rzeczach powszednich" Kopalińskiego. Jakoś zawsze ciekawiła mnie historia różnych przedmiotów i pomysł za nimi stojący. Może dlatego uwielbiam skanseny i dziwne muzea dotyczące życia codziennego (w rodzaju Wiedeńskiego Muzeum Mebli Hofmobiliendepot, gdzie znajdziecie całe sale wypełnione rozmaitymi wieszakami na ubrania, krzesłami i podnóżkami). Urzeka mnie i wzrusza ta czasami nieporadna skansenowa próba rekonstrukcji codzienności, której już nie ma, te zastawione stoły, pościelone łóżka, łyżeczki odłożone na spodeczek, batystowa zasłonka w oknie z perlargoniami, wszystko jakby porzucone w pół gestu.

We wtorek zaniosło nas do Muzeum Wsi Opolskiej. Będąc w Opolu lub w okolicach, naprawdę warto odwiedzić ten skansen. Już samo wejście jest imponujące, nowoczesny budynek z drewna i szkła stanowi idealne przejście między światami -  naszym (po)nowoczesnym i  tym już minionym.



Muzeum jest bardzo obszerne i na obejrzenie całości potrzeba co najmniej 2 godzin. Nie mieliśmy dużo czasu, więc ograniczyłam się do kilku chat i skupiłam na tekstyliach.


W chacie bogatego gospodarza - wystawiony najlepszy serwis

Lniany haftowany ręcznik - przywieziony przez przesiedleńców z Kresów


Makatka z chaty z wystrojem z lat 50. XX w. - "równościowa" w przekazie

W prawie każdym obejściu maszyna do szycia





Gdy przyglądam się zdjęciom, uderza mnie prostota, minimalizm, oszczędność, ograniczenie w sprzetach do tych naprawdę przydatnych i niezbędnych (przy czym niezbędny jest też świąteczny serwis, bo służy podkreśleniu chwil niecodziennych i odświętnych) i brak bylejakości.



2 komentarze: