Gdy jakiś czas temu zajęłam się patchworkiem, właściwie niewiele o nim wiedziałam - w głowie miałam hasła typu osadnicy, Stany Zjednoczone, Amisze, pikowane kołdry, wykorzystanie każdego kawałka tkaniny i film "Skrawki życia" z Winoną Ryder. Potrzebowałam relaksującego zajęcia, chciałam szyć, i tak trochę przypadkiem padło na uszycie pierwszej patchworkowej kołderki, przy pomocy tutorali znalezionych w internecie. Teraz prawie każdy ranek zaczynam od Pinteresta (i kawy :-) ) - szukam inspiracji, czytam o metodach szycia, historiach poszczególnych quiltów, poznaję styl i charakter blogujących "quilterek". I już trochę bardziej niż na początku wiem, czego szukam w patchworku - jakiegoś "mojego" środka wyrazu. Nie wszystko, co patchworkowe odpowiada mojemu poczuciu estetyki, raczej odwrotnie - im bardziej wchodzę w ten świat, tym bardziej mocno odczuwam, czy coś mi się podoba, czy nie. Niektóre quilty szczególnie do mnie trafiają, zapamiętuję wtedy wzory, noszę je w głowie, coś tam rysuję w projektowym zeszycie, powstaje coraz dłuższa lista rzeczy, które chciałabym uszyć.
Jakiś czas temu bardzo spodobał mi się quilt Carrie Strine, wykorzystujący tradycyjny blok patchworkowy "Flying Gees". Blok bardzo prosty - prostokąt składający się z centralnego równoramiennego trójkąta i dwóch mniejszych "skrzydełek" po bokach. To jeden z najstarszych bloków patchworkowych i ma bardzo ciekawą historię.
Uważany jest za jeden z bloków - znaków, używanych w II połowie XIX w. na szlaku Kolei Podziemnej (ang.
Underground Railroad) - czyli drogi ucieczki zbiegłych niewolników. Kolej Podziemną tworzył cały system osób, organizacji, dróg i przyjaznych domów i społeczności, umożliwiających przedostanie się zbiegłym niewolnikom z Południa na Północ i dalej do Kanady.
Według części historyków badających Kolej Podziemną (nie wszyscy podzielają tę teorię, ponieważ brak jest wystarczającej liczby pisemnych źródeł), w systemie sygnalizacyjnym wykorzystano zwyczajną, codzienną, nie budzącą niczyich podejrzeń czynność wykonywaną w każdym amerykańskim domostwie - wywieszenie quiltu na dwór, aby się wywietrzył. Poszczególne znaki kodu sygnalizowały uciekinierom, jaka jest funkcja danego punktu na szlaku Kolei Podziemnej i jakie mają możliwości w dalszej ucieczce. Blok "Lecące gęsi" (pierwszy w trzecim rzędzie od góry we wzorniku) wyznaczał kierunek dalszej wędrówki. Fascynujące historie kryją się w tych niewielkich, zszytych skrawkach materiału, i jak się okazuje, nawet nie wiedząc o tym, czerpiemy z tych odległych w czasie i przestrzeni doświadczeń.*
Kolejny quilt - wariacja tematu lecących gęsi, który na długo zapadł mi w pamięć i nie dawał spokoju :-) Gdy długo będziecie przeglądać zdjęcia różnych quiltów, zobaczycie, że wiele projektów to poszukiwanie równowagi między czasami nużacą powtarzalnością bloków, a jakąś dowolnością układu, a nawet chaosem. W tym quilcie dzięki wykorzystaniu różnych rozmiarów bloków nie ma mowy o nudzie, ale pozostaje wrażenie harmonii, dzięki temu, że to wciąż wariacja na temat tego samego układu kształtów.
I jeszcze taka inspiracja - bardzo prosty, bardzo piękny quilt.
"Lecące gęsi" tak mi się spodobały, że uszyłam niewielki quilt z wykorzystaniem tych bloków, z moimi ulubionymi góralskimi wzorami Tybet i szarymi wzorami z kolekcji
tkanin Flea Market Fancy Legacy. Pikuję go teraz ręcznie, niebawem pokażę końcowy efekt. Zaczęłam też nowy quilt w zupełnie innej kolorystyce i koniecznie muszę się z Wami podzielić świetną instrukcja szycia "Lecących gęsi", dzięki której przy minimum wysiłku i bez żadnych ścinków powstają 4 "Gęsi". Ale to już następnym razem :-)
*Szukając informacji o Kolei Podziemnej, trafiłam na takie ciekawe teksty:
Swietne zestawienie inspiracji. czeka niecierpliwie na tutorial i na efekt koncowy szycia Quiltu
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie opisane, a quilt piękny!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny post. Teraz jeszcze bardziej lubię blok lecących gęsi. :)
OdpowiedzUsuń